Urodziny Zalewu Zegrzyńskiego, zapory i hydroelektrowni w Dębem

0
3795
Trybuna Mazowiecka; wydanie z 23 lipca 1963 r. Relacja z urodzin Zalewu Zegrzynskiego, stopnia wodnego w Dębem i hydroelektrowni.
Trybuna Mazowiecka; wydanie z 23 lipca 1963 r. Relacja z urodzin Zalewu Zegrzynskiego, stopnia wodnego w Dębem i hydroelektrowni.

Zalew Zegrzyński został zaplanowany jako część drogi wodnej Wschód-Zachód. Pierwotnie planowano, że w Dębem powstanie stopień wodny, hydroelektrownia i śluza. Miał to być pierwszy element wielkiej arterii wodnej łączącej Związek Radziecki z krajami dawnego bloku sowieckiego. W pewnym momencie z Moskwy przyszła decyzja, która nakazała wymazanie kolejnych stopni z projektu.

 

Nigdy też nie powstały inne zapory, które razem miały stworzyć tzw. kaskadę Bugu. Dlatego ta w Dębem jest nazywana samotnym stopniem wodnym. Ale nie o uczucia, czy politykę, lecz o technikę chodzi. Konstrukcję stopnia wodnego w Dębem zaplanowano zakładając, że z obu stron będzie „podtrzymywana” przez ściany wody. Planowano, że na Wiśle powstanie stopień wodny w Wyszogrodzie, ale nigdy go nie wybudowano. Natura siłą naporu wody bezlitośnie obnażyła rozdźwięk pomiędzy techniczną rzeczywistością, a doraźnie zmienianymi politycznymi planami. Brak „podparcia” dolnej wody cofką projektowanego stopnia wodnego w Wyszogrodzie wywołał erozję dna ponad 1,0 m /dla porównania – we Włocławku ok.3,0 m/To podparcie miało spowodować stabilny poziom dolnej wody na rzędnej 72,00m npm. Efekt został uzyskany przez wykonanie progu stałego dosyć kosztownego i wymagającego częstych napraw. Jak wiadomo, drogowcy już dawno przestali wierzyć w możliwość realizacji zapory w Wyszogrodzie, po koronie której miała przejść droga wojewódzka, i zbudowali most drogowy.

Śluza w Dębem

Warszawiacy sięgający pamięcią do lat 50-tych i 60-tych mają przed oczami Wisłę, po której pływały żaglówki i kajaki. Dziś mieszkańcy stolicy nie kojarzą królowej polskich rzek z duchem sportowej walki, czy rekreacją. Warszawa jest odwrócona od królowej polskich rzek. Właśnie ubocznym efektem wybudowania Zalewu Zegrzyńskiego była migracja większości klubów wodniackich. Wisła wyludniła się prawie całkowicie, mimo, że ma kontakt z zalewem przez śluzę żerańską. W początku lat sześćdziesiątych mówiono jeszcze o projekcie hydrowęzła warszawskiego. Miały go tworzyć dwie śluzy. Wspomniana żerańska i ta nigdy nie powstała śluza w Dębem, która miała być „przytulona” do brzegu wieliszewskiego. Dlatego kto zaplanuje wycieczkę wodną z Serocka do Nowego Dworu Mazowieckiego musi popłynąć przez Warszawę. A dystans podróży z jednej strony zapory na drugą wynosi około 80 kilometrów. W czasie, gdy powstawał zalew mówiono, że żegluga wodna jest najczystszym rodzajem transportu. I nic pod tym względem się nie zmieniło. Dalej się mówi. Z tym, że dziś używa się przymiotnika ekologiczny.

Długobudowa

Bug jest większą rzeką od Narwi i po połączeniu się z nią, zgodnie z powszechnie obowiązującymi zasadami nazewnictwa w geografii, powinien dalej płynąć pod swoją nazwą. Tymczasem kończy swe geograficzne życie na wysokości Serocka, wraz ze spotkaniem mniejszej rzeki-siostry. Zadecydowała tradycja i powszechne poczucie mieszkańców, że ważniejsza jest Narew. Dlatego przeprawa mostowa w Zegrzu opatrzona jest tabliczką informującą, że jest to most na rzece Narew (Bug jest gramatycznie rodzaju męskiego, ale cóż, nie od dziś wiadomo, że w niektórych przypadkach kurtuazja wobec dam wiele kosztuje – w tym wypadku utratę „aquaosobowości”).  Ale to ze względu na projekt kaskady Bugu, a nie dla uczczenia większej z rzek przedsiębiorstwo, które realizowało inwestycje Zalewu Zegrzyńskiego, nosiło nazwę „Bugobudowa”. W związku z problemami technicznymi realizacja projektu przeciągała się w czasie i otrzymała ówcześnie przydomek „Długobudowa”. To „ślimaczenie” trwało w sumie 6 lat. Jednak oddajmy cesarzowi, co cesarskie. Późniejsze projekty tego typu realizowano znacznie dłużej. Powstawanie zapory czorsztyńskiej ciągnęło się ćwierć wieku. Z tej perspektyw określenie „Długobudowa” w odniesieniu do Zalewu Zegrzyńskiego wydaje się nie na miejscu. No, bo jak w tym kontekście mamy nazywać tempo budowy autostrad w III RP? A o budowie dróg wodnych lepiej na smutno pomilczeć.

Pojemność zbiornika

Budowa zapory wymusza czasową zmianę biegu nurtu rzeki. Kafary wbijają w podłoże pale, które w efekcie tworzą tak zwaną grodzę budowlaną, wewnątrz której budowano jaz i elektrownię. Nurt, który wił się w odległości kilku metrów przy brzegu prawym, na czas budowy hydroelektrowni przesunięto. Po czym rzekę skierowano przez świeżo zbudowany jaz i nasypano zaporę. Skalę przedsięwzięcia może zilustrować kilka informacji. Przerzucono 4 miliony m3 ziemi, użyto 80 tysięcy m3 betonu, zbudowano 3,3 tysiące m2 ścian, ustawiono 3 tysiące ton konstrukcji stalowych. Same fundamenty elektrowni sięgają 25 metrów w głąb. Gdy cała konstrukcja była skończona przystąpiono do spiętrzania wody, czyli wypełniania zbiornika. Jerzy Zieliński z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Warszawie odbierał ten obiekt od inwestora i kierował nim przez 20 lat (1965-85). Jerzy Zieliński wspomina, że pierwsze napełnianie zbiornika trwało około trzech tygodni – Instrukcja techniczna przewidywała, że wodę należy spiętrzać w tempie 30 centymetrów na dzień, co w przeliczeniu daje 8 milionów metrów sześciennych wody dziennie. Całkowita pojemność Zbiornika Zegrzyńskiego wynosi 90 milionów metrów sześciennych.

Urodziny

Oficjalne przecięcie symbolicznej wstęgi nastąpiło 21 lipca 1963 roku. Wydarzenie było tylko jednym z wielu w łańcuszku imprez wokół daty oficjalnych obchodów święta PRL-u -, czyli 22 lipca. „Trybuna Mazowiecka” z 23 lipca 1963 roku zamieściła na pierwszej stronie relacje z uroczystego przekazania do eksploatacji największej ówcześnie inwestycji wodnej na Mazowszu, a zarazem najnowocześniejszego wtedy tego typu obiektu w kraju. „Oficjałkę” zaszczycił swą obecnością m.in. wicepremier Zenon Nowak i Janusz Grochulski, prezes Centralnego Urzędu Gospodarki Wodnej. Wysokimi odznaczeniami przyznanymi przez Radę Państwa udekorowano najbardziej zasłużonych budowniczych i projektantów. Z nazwiska i imienia gazeta wymieniła generalnego projektanta „Dębego”, pracownika „Hydroprojektu” mgr inż. Władysława Nawarskiego, a także pracowników przedsiębiorstwa „Bugobudowa”: mgr inż. Irena Czeczott, Edmund Czupratowski, inż. Wacław Jankowski.

Turystyka

Wraz z powstaniem atrakcji turystycznej położonej blisko stolicy pojawiła się moda na budowanie na działkach wokół Zalewu domów letniskowych, wtedy powszechnie nazywanych „daczami”. Z początku zjawisku temu sprzyjała bardzo korzystna cena działek. Metr gruntu kosztował 5 złotych, czyli mniej niż wynosiła wtedy cena litra benzyny (+-5,5 zł). Jednak rolnicy szybko zorientowali się, że to, co dla nich było kiedyś tylko podmokłymi nieużytkami jest warte znacznie więcej i przestali oddawać grunt za bezcen. W krótkim czasie nad brzegami powstały też ośrodki wypoczynkowe. Ich nazwy wskazywały, który resort, która branża miała wtedy „mocne plecy”. Oto niektóre z nich: „Energetyk”, „Kolejarz”, „Nauczyciel”, „Hutnik”. Ale nie tylko cywile chcieli mieć tu swoją bazę. Cały pas brzegowy Zegrza, ojca chrzestnego nazwy zbiornika, zajęło instytucje związane z wojskiem: Wojskowa Akademia Techniczna, Akademia Obrony Narodowej, Wyższa Szkoła Oficerska Wojsk Łączności. Wyjątek stanowił tylko ośrodek Polskiej Agencji Prasowej. Za Serockiem, w Wierzbicy, swoją placówkę miał sam Komitet Centralny PZPR, dziś ośrodek PKO BP „Narew”. W Pałacu Radziwiłłów w Jadwisinie kancelaria premiera.

Dostępność niektórych z tych miejsc była w PRL-u mocno ograniczona. To już wszystko historia. Struktura własności ośrodków po 1989 roku szybko się zmieniła i dziś dostęp do atrakcji reguluje jedynie zasobność portfela.

Próba powodziowa

Zapora w Dębem zdała egzamin wytrzymałości w 1979 roku. – Zapora była projektowana na sprostanie tzw. wody dwustuletniej. Tymczasem powódź w 1979 roku spowodowała, że przez jazy zapory przepływało 3400 m3 wody na sekundę. Dla porównania tzw. woda dwustuletnia obliczana jest na 3261 m3 wody na sekundę. Woda przerwała zapory boczne w 5 miejscach. Nadpiętrzała się na moście kratownicowym, obecnie już nieistniejącym. Różnica pomiędzy poziomem wody za i przed zaporą wynosiła zaledwie 70 centymetrów. W wyniku umyślnego przerwania wału zalana została część gminy Nieporęt. W ocenie fachowców musiał dokonać tego człowiek, posiadający wiedzę jak i gdzie skierować żywioł. Nigdy nikomu nic nie udowodniono. Władze planowały wtedy przerwać wał, ale zalane miały być tereny słabiej zamieszkałe. Kończono już ewakuację. Po opadnięciu wody okazało się, że w efekcie ogromnego naporu wody rozluźnił się korpus konstrukcji zapory. Jej naprawy dokonano nowatorską metodą. W korpus zapory wpompowano 2700 m3 kruszywa. Gdyby nie to rozwiązanie musiano by na czas naprawy opróżnić zbiornik. Uniknięto zagłady ryb, ptaków, zwierząt, roślin – podkreśla inż. Zieliński.

Próba lodu

Innym niebezpieczeństwem dla stopnia wodnego, ale zdecydowanie na mniejszą skalę, jest lód. Po Zalewie Zegrzyńskim od lat nie pływają już lodołamacze. Okazały się zbyteczne. Kra przepływa przez jazy, na tzw. „poduszce wodnej” – Najwięcej kłopotu z lodem było w 1962 roku. Z powodu niskiego poziomu wody /niepełne piętrzenie pierwszego napełnienia/”poduszka” potrzebna do bezpiecznego transportu lodu przez zaporę miała mniej niż metr wysokości. Kra zaczepiała o zasuwy, ale skończyło się na strachu – wspomina inż. Zieliński.

Hydroelektrownia

Ciemny kolor wody w Zalewie i niski stopień jej przejrzystości, wynika z bardzo bujnego życia biologicznego. Z czystością pod względem chemicznym jest zdecydowanie coraz lepiej, a jakość wody jest ważna nie tylko ze względów ekologicznych, czy kąpielowych. Warszawa zasysa z zalewu 150 tysięcy m3 wody pitnej na dobę (Wodociąg Północny). Nagromadzony płynny żywioł ma też inne zadanie. Siła spadku wody wykorzystywana jest do napędzania turbin hydroelektrowni w Dębem. Według oficjalnych danych prąd pozyskiwany od sił natury, czyli energia odnawialna stanowi w Polsce 2,5% tortu energetycznego. Pod tym względem daleko nam do norm, które dobrowolnie przyjęliśmy na siebie wchodząc do Unii Europejskiej. W krótkim czasie ten wskaźnik ma wzrosnąć do 7%, a nawet, wg zobowiązań unijnych, do 15%!!! Póki, co mamy w tej kwestii tempo „czorsztyńskie”, a nie „zalewozegrzyńskie”.

Prawie jezioro

W wyniku powstania Zalewu Zegrzyńskiego wystąpiło podniesienie poziomu wód na Bugu i Narwi. Cofka Zalewu Zegrzyńskiego sięga na Narwi do Pułtuska, a na Bugu do Barcic. Brzegi Narwi i Bugu pod względem krajobrazu łagodnie przechodzą w brzeg zalewu. Wśród niektórych osób odwiedzających Zalew Zegrzyński wiadomość, że jest to sztucznie utworzony zbiornik retencyjny wywołuje zdziwienie. Nawet często o Zalewie Zegrzyńskim mówią per „jezioro”. Rzeczywiście brzegi zalewu porośnięte są roślinnością, plaże są piaszczyste, kwitnie życie w wodzie i nad wodą. Wygląda to naturalnie, ale jest efektem ludzkiej pracy. Kto zna inne sztuczne zbiorniki, nie tylko te w Polsce, to wie, że często brzegi podobnych zalewisk tworzą betonowe bloki, a piasek, na którym można się wygrzewać jest w najbliższej piaskownicy. Codziennej pracy dbania o Zalew Zegrzyński zwykle nie widać, ale kilkudziesięciu ludzi ma, nad czym się trudzić. Zalew Zegrzyński to hydrosystem, który oprócz głównego zbiornika ma 60 kilometrów zapór bocznych i wałów wstecznych, ponad 100 km sieci rowów odwadniających, 14 pompowni utrzymujących właściwy poziom wód na „zawalu”.

Wywiad autoryzowany w 2010 roku

Zobacz Fotoreportaż z budowy Zalewu Zegrzyńskiego

 

 

Dodaj komentarz